Łysica – 21.03.2015

W krainie latających czarownic

Słońce, uśmiech i wiatr we włosach, czy czegoś więcej trzeba do szczęścia w pierwszy wiosenny dzień? No może jeszcze przyjazna dusza obok i wygodne buty 🙂

W sobotę, skoro świt – cóż za hart ducha! –  z sosnowieckiego Kazimierza wyruszyła kolumna wesołych samochodów w kierunku Kielc. Siedem uroczych czarownic i jeden wspaniały czarodziej (ksywa GPS) zgodnie dotarło do celu  – do podnóża Łysicy – szczytu, otwierającego Koronę Gór Polski . Godzina 10.16: ekipa mocno zorientowana na sukces, wkroczyła do Świętokrzyskiego Parku Narodowego i raźno ruszyła pod górę. Normalnie sielanka… słoneczko przygrzewało, wdzierało sie poprzez korony dostojnych drzew, wszak to puszcza jodłowa, bezczelnie prowokując  do zdjęcia tego i owego. Pod nogami kamienne przeszkody, piętrzące sie aż po 612 metr. Nic to, godzina  11.01 czasu lokalnego Łysica zdobyta! Oczywiście pamiątkowa sesja pod krzyżem i triumfalne smsy do leniuchów, które zostały w domu. Następnie, spokojnie odwrót w kierunku parkingu i  przejazd w okolice królewskiego Zamku w Chęcinach, dostojnie górującego nad malowniczym miasteczkiem Chęciny.

W promieniach popołudniowego juz słońca kusił swoją mocno zarysowaną sylwetką. Wszystko pięknie, ochoczo wdrapaliśmy sie pod mury twierdzy, mijając po drodze kościół św. Bartłomieja, a tu niespodzianka – brama na dziedziniec zamknięta na cztery spusty. Szkoda, bo marzyło się nam podziwianie wierzchołów Tatr, które podobno widać w pogodne dni z zamkowej wieży :(. Zdeterminowani, okrążyliśmy zamek dziką ścieżką wokół murów, podziwiając panoramę  kolorowego miasteczka. Czego jeszcze zabrakło?…Białej Damy, która ponoć  w powłóczystej sukni  z pochodnią w dłoni pojawia się w nocy na murach zamku . No i przydałaby się soczysta zieleń, ale niestety, choć to już wiosna, to jeszcze przyroda uśpiona. Mijając dostojne, drewniane postacie królewskich władców, spacerkiem, dotarliśmy na chęciński rynek. Mały rekonesans i miejsce na  końcową biesiadę ustalone. 1868 kcal straconych, zatem naleśniki w odsłonie wytrawnej, ale i słodkiej …skonsumowane. Nieco kofeiny i juz pełni energii snujemy plany kolejnej wyprawy…